niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 5

Harry Edward Milward Styles

Zastanawiało mnie to gdzie on polazł... Przecież wiadomo,
że nie trzeba jechać do pizzerii po pizzę, tylko oni przywiozą...
Coś mi tu nie pasuje... Ale to przecież cały Louis Tomlinson.
Chwyciłem telefon i odblokowywałem klawiaturę,
kiedy na wyświetlaczu pokazał się kontakt ''MOJE KOCHANIE''.
Ale czemu akurat to było wyświetlone?! Przecież nie wchodziłem w kontakty...
Jedno co mi przychodziło na myśl to, to że ktoś grzebał mi w telefonie...
W myślach wykrzyczałem imię LOUIS!
Po co Jemu, Jej numer?! No po co wytłumaczy mi to ktoś?!
Wiem dziwne rozmawiam w myślach z kimś, kogo tam nie ma...
Wybrałem połączenie ''LOUIS'' i zacząłem dzwonić.
Pierwszy...Drugi...Trzeci...sygnał w końcu odebrał.
*-Louis do cholery?!-wydarłem się do słuchawki
-o co Ci chodzi Słońce?-spytał opanowanym głosem, ale słyszeć można było,
że chce wybuchnąć śmiechem.
-to TY mi lepiej powiedz!-kolejny raz wydarłem się.
-co Ty ode mnie chcesz, jadę po pizzę-powiedział drżącym głosem
-nie umiesz kłamać Tomlinson! Po co Ci Jej numer?!-spytałem wściekły
-NIESPODZIANKA!-wydarł się do telefonu i rozłączył*
 
Po co mu Jej numer do cholery?!
Ta myśl nie dawała mi spokoju...
Przecież NIGDY, ale to NIGDY nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic.
Zawsze sobie wszystko mówiliśmy, a tu taka zmiana?
Nie wiem co się dzieje.
A może Ona mu się podoba?!
NIE, NIE HARRY wybij to sobie z głowy !
Nie myśl tak. Szybko wyzbyłem się tej myśli z głowy.
Włączyłem telewizor i przerzucałem bez celu kanały, a moje oczy momentalnie się zamykały.

Ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Powolnym, ślamazarnym krokiem wstałem i podszedłem do drzwi od których można było słychać głośne pukanie.
W drzwiach stał uśmiechnięty od ucha, do ucha Tommo.
Już wtedy wiedziałem, że coś się dzieje, ale jest jedno pytanie co?
-co nie otwierasz ?-spytał mijając mnie w drzwiach-a zresztą nie ważne, jak już mówiłem mam dla Ciebie niespodziankę, zbieraj się-rozkazał Louis i pociągnął mnie w stronę wyjścia z pokoju i skierował nas do pokoju obok, a mianowicie ''102''
-to ta niespodzianka, zobaczyć tych przygłupów-spytałem śmiejąc się-mógłbyś wymyślić coś oryginalniejszego
-przygotuj się-powiedział pukając w drzwi-wiem, że to może być dla Ciebie szok
-wątpię przecież codziennie ich widzę-powiedziałem odwracając głowę w stronę Louisa,
posyłając mu swój uśmiech.
Odwróciłem głowę z powrotem w stronę drzwi,
gdzie stała niewysoka blondynka o błękitnych oczach...
Nie mogłem nic z siebie wydusić, po prostu chwyciłem ją w swoje ramiona ściskając i kręcąc się z nią na rękach dookoła własnej osi, w końcu postawiłem ją na Ziemi.
-Ann?-spytałem nie dowierzając własnym oczom...

Ann Sou Moore

Nie mogłam się doczekać kiedy Go zobaczę, kiedy Go przytulę...
W końcu ktoś zapukał.
Nie wiedziałam jak zareaguje na mój widok...
Nie wiedziałam czy w ogóle przyjdzie...
Nie wiedziałam jak mam się zachować...
W moich oczach rysowało się zadowolenie mieszane z przerażeniem.
-no idź otwórz-powiedział Zayn chwytając mnie za rękę i ciągnąc w stronę drzwi od których dochodziło ciche pukanie.
Położyłam nerwowo rękę na klamce, nacisnęłam ją i pociągnęłam w swoją stronę drzwi.
Moim oczom ukazał się Harry.
Widać było w jego zielonych tęczówkach z czarnymi węgielkami zaskoczenie.
Pewnie nie spodziewał się, że tu będę.
Nawet nie wiem kiedy, a byłam tulona przez Niego, tego mojego ideała jakim on był,
ale szkoda, że on o tym nie wie.
W pewnej chwili wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić wokół własnej osi.
Jak zwykle szalony Hazza. Po kilkakrotnym obracaniu się odstawił mnie na Ziemię.
-jak się tu znalazłaś?-spytał ciągnąc mnie za rękę w głąb pokoju gdzie siedzieli chłopcy
i patrzyli na tą całą sytuację.
-Louis-powiedziałam na co Harry uśmiechnął się w stronę przyjaciela w geście podziękowań.
Po raz kolejny przytulił mnie do siebie, po raz kolejny mogłam czuć jego obecność,
czuć zapach jego perfum jakich używać, przy nim czułam się bezpieczna.
Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie.
Ale wszystko co dobre, szybko się kończy...
-to my może was zostawimy-powiedział w pewnym momencie Liam
-nie, to my was zostawimy-powiedział Loczek, chwycił mnie za rękę
i pociągnął w stronę wyjścia z pokoju, po chwili znaleźliśmy się w innym pokoju.
Siedzieliśmy w pokoju obok rozmawiając, śmiejąc się.
Opowiadając sobie co zdarzyło się przez ten ostatni rok,
opowiadając sobie wszystkie sytuacje jakie się zdarzyły.
Wspominaliśmy nasze wspaniałe dzieciństwo jakie razem przeszliśmy.
Kiedy wszystko robiliśmy razem, kiedy rozumieliśmy się bez słów,
oczywiście dalej się tak rozumiemy. Wiemy kiedy coś się złego dzieje,
kiedy coś jest nie tak... Nie wiem kiedy, a już dochodziła pierwsza w nocy.
Jej jak ten czas szybko leci, nie wiem kiedy to zleciało...
-muszę już iść Harry-powiedziałam, na co posmutniał
-musisz?-spytał smutnym wzrokiem
-tak, chodź pożegnam się jeszcze z Twoimi przyjaciółmi i będę lecieć-powiedziałam
i chwyciłam Hazzę za rękę, powolnym krokiem wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do pokoju obok.
O dziwo drzwi były otwarte więc nie musieliśmy pukać tylko weszliśmy bez zastanowienia.
Nie ma to jak zobaczyć czterech chłopaków,
w samych bokserkach rzucających się orzeszkami.
Na sam ten widok zaczęłam się śmiać.
Ta godzina, a Oni się w najlepsze bawią, jak małe dzieci w przedszkolu.
-chłopaki ja już idę, przyszłam się z Wami pożegnać-powiedziałam i obok mnie znaleźli się wszyscy czterej ściskając mnie.
Nie ma to jak znać się zaledwie chwilę i już się przytulać z każdym członkiem z zespołu.
Fanki to by mnie chyba zabiły...
Potem każdy z osobna chciał się ze mną pożegnać, został jeszcze Zayn i Harry.
Podszedł do mnie Zayn i objął.
-mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy-powiedział i pocałował mnie w policzek.
Zamurowało mnie to. Stałam jak wryta.
Hm.. co mogę powiedzieć o Zaynie, no jest ładny, przystojny, słodki i w ogóle, ale nie wiem czy w moim typie.
A po za tym w moim sercu jest Harry.
I raczej nikt inny nie zastąpi Jego miejsca.
-co to ma znaczyć?-spytał zdenerwowany Harry patrząc na Zayna
-nie ważne-wypalił Zayn i usiadł na łóżku gapiąc się we włączony telewizor.
Pierwszy raz w życiu widziałam Harrego, który się zezłościł,
no może nie pierwszy ale zazwyczaj to było małe zdenerwowanie, a to było duże...
Nie wiem co mu się stało...
Przez ten czas kiedy Harry piorunował wzrokiem Zayna chwyciłam telefon z kieszeni spodni i zadzwoniłam po taksówkę.
Kiedy zamawiałam taksówkę i byłam w trakcie podawania adresu hotelu,
ktoś wyrwał mi telefon z ręki.
-nie będziesz jechała taksówką-powiedział Lou śmiejąc się i rozłączając połączenie-ja Cię odwiozę-powiedział, a do jego wypowiedzi dołączyli chłopcy, że też jadą.
W szybkim tempie, każdy z chłopaków zaczął zakładać na siebie ubrania.
Po chwili zjeżdżaliśmy już na dół windą.

_____________________________________
Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział tak jak i blog ;)
Liczę na wasze komentarze, opinie.. ;*
I zapraszam na bloga :
 Love & Friendship

7 komentarzy:

  1. fajnie fajnie czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny Świetny :D Długo nie czekałam xD Świetnie piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na nn jednym słowem boskie. a kórat jestem w trakcie pisania rozdziału do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział ! Czekam na kolejny. Dodaj szybko. Mam nadzieję, że Harry i Ann będą w końcu razem ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie świetny!
    Czekam an ciąg dalszy!
    <333333333333

    OdpowiedzUsuń