sobota, 17 marca 2012

Rozdział 4

Louis William Tomlinson

Gdy Hazza zniknął w łazience, chwyciłem Jego telefon i wszedłem w kontakty w poszukiwaniu kontaktu do Ann. Nigdzie nie było kontaktu o nazwie ''ANN'', zdziwiło mnie to,
gdy szukałem pokazał się kontakt o nazwie ''Moje Kochanie'',
zignorowałem to bo myślałem, że to mnie tak sobie zapisał..
Ale nie coś mi się nie podobało, bo gdy pojechałem wzrokiem wyżej było napisane ''LOUIS''.
Jest tylko jedno rozwiązanie tego, że ''MOJE KOCHANIE'' to Ann.
Nie zastanawiając się dłużej kogo to numer spisałem go do siebie do telefonu,
po czym odłożyłem telefon Hazzy tam gdzie był. Wyszedłem na korytarz i wcisnąłem zieloną słuchawkę w telefonie.
Pierwszy...Drugi...Trzeci...Czwarty sygnał już miałem się rozłączać kiedy w słuchawce usłyszałem delikatny głos.
*-halo?
-Ann?-spytałem, żeby mieć pewność, że to Ona
-tak a o co chodzi?-padło pytanie z jej strony
-byłaś dziś na koncercie?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie
-tak-chwila ciszy-znamy się?
-osobiście nie, jestem Louis, przyjaźnię się z Harrym-gdy to powiedziałem zapadła cisza-jesteś?
-ym, tak, teraz mi powiedz po co do mnie dzwonisz-odpowiedziała niepewnie
-dowiesz się jak się spotkamy, o ile to do wykonania
-może i do wykonania, ale kiedy?
-jesteś w Anglii?-znowu odpowiedziałem pytaniem na pytanie
-no tak, co to za pytanie?
-nie ważne, gdzie jesteś?
-pod budynkiem gdzie był koncert-a jednak była na koncercie...
-dobra, zaraz tam przyjadę po Ciebie*-powiedziałem i szybko się rozłączyłem,
bo akurat Harold wyszedł z łazienki.
-z kim rozmawiałeś?-spytał podejrzliwie
-do pizzerii-musiałem coś na szybko wymyślić, przecież nie powiem mu, że być może za jakieś trzydzieści minut zobaczy swoją przyjaciółkę, z którą się nie widział długi czas.
Potrzepał swoje mokre loki opadające na twarz i rozłożył się na łóżku.
Potajemnie chwyciłem kluczyki od samochodu i wyszedłem z pokoju,
kierując się na dół do wyjścia i do samochodu. Wsiadłem do samochodu,
włożyłem kluczyk do stacyjki, przekręciłem i ruszyłem w stronę budynku.

Ann Sou Moore

Byłam zaskoczona iż zadzwonił do mnie przyjaciel Hazzy...
Nie wiem po co, nie wiem na co ale ma przyjechać pod budynek pod,
którym właśnie stoję. W między czasie postanowiłam zadzwonić do mamy,
żeby się nie martwiła, wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam kontakt ''MAMA''.
Za drugim sygnałem odebrała.
*-cześć mamo, chciałam Cię uprzedzić, że nie wiem kiedy będę-powiedziałam oczekując na jakąkolwiek odpowiedź
-no dobrze, ale my z tatą wychodzimy i nie wiemy, kiedy będziemy-odparła, nie ma co za bardzo się nie przejęła, ale to i lepiej dla mnie
-okej, jak coś to mam klucze, muszę kończyć, pa
-pa-odrzekła i rozłączyłyśmy się*
W tej samej chwili jak zakończyłam rozmowę, podjechał czarny samochód z przyciemnianymi szybami i wyszedł z niego za pewne Louis.
-witam, miło mi Cię poznać-powiedział i przytulił mnie,
nie ma to jak przytulać się z chłopakiem, którego się widziało po raz pierwszy w życiu na żywo...
-nawzajem-odparłam, otworzył drzwi od strony pasażera i gestem ręki pokazał, że mam wsiąść,
też tak zrobiłam, zamknął za mną drzwi i poszedł od strony kierowcy wsiadł i ruszył.
-znamy się dopiero kilka minut, a Ty mnie już gdzieś wywozisz-powiedziałam śmiejąc się
-nie martw się krzywdy Ci nie zrobię, bo Harry by mnie chyba zabił-powiedział również się śmiejąc
-a tak właściwie to gdzie jedziemy?
-jedziemy do hotelu, w którym zatrzymaliśmy się z chłopakami, zobaczysz się z Hazzą-odpowiedział skręcając w inną ulicę
-a kto powiedział, że chce się z nim widzieć?-spytałam patrząc w stronę Louisa,
który właśnie zatrzymał się na czerwonym świetle, spojrzał na mnie.
-widzę to w Twoich oczach-powiedział zaglądając mi głęboko w oczy. Louis miał takie ładne szaro-niebieskie tęczówki. Ładne, ale żadne nie równają się z zielonymi...jakie ma Hazza.
-Lou, ruszaj-powiedziałam odwracając wzrok, akurat pojawiło się zielone światło.
Louis ruszył i po chwili już parkowaliśmy na parkingu pod hotelem.
Wysiadłam z samochodu razem z Louisem i weszliśmy do środka.
Skierowaliśmy się do windy i wjechaliśmy na czwarte piętro.
Stanęliśmy na przeciwko drzwi ''102''.
Momentalnie serce zaczęło mi szybciej bić na samą myśl, że mam Go zobaczyć.
Przełknęłam głośno ślinę, gdy Lou zaczął pukać do drzwi.
-nie denerwuj się, jego tu jeszcze nie ma-powiedział, a drzwi się otworzyły.
Stał w nich chłopak z  kruczoczarnymi włosami i bardzo ciemnymi ładnymi oczami.
-cześć jestem Zayn-przedstawił się chłopak-a Ty jesteś Ann, prawda?-spytał, a ja odruchowo spojrzałam na Louisa
-oni wszyscy wiedzą o Tobie, Hazza cały czas o Tobie nawija-powiedział i wepchał mnie do pokoju, przy czym wpadłam na Zayna.
Zaprowadził mnie w głąb pokoju gdzie siedziało dwóch chłopaków jeden miał na imię Niall,
a drugi Liam. W między czasie poznawałam chłopaków,
opowiadali mi o sobie, o x-factor, a potem ja musiałam im opowiedzieć o sobie...
Nie wiem czemu, ale najbardziej dogadywałam się z Zaynem.
Minęło trzydzieści minut i rozległo się ciche pukanie do drzwi.

6 komentarzy:

  1. Aaaaa! W końcu sie spotkają!
    Czekam na NN!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jupi ! W końcu się spotkają ! Kocham to ! <3
    Dodaj szybko następny rozdział ! Czekam.. ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. nie moge się doczekać na nn rozdziału
    zgaduje Harry pewnie zrobi mine typu " WTF ?! " albo już może taką bardziej stosowną jak O.o

    nie moge się już doczekać ... a rozdział skończyłaś w takim momencie, że tera to chyba sama bym napisała ten rozdział. było by coś np. że Harry rzuci się z uściskiem na Ann , albo coś tego typu ...

    ok czekam na nn rozdział .......

    OdpowiedzUsuń
  4. no super. nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham twoje opowiadanie, jestem ciekawa jak zareaguję Harry gdy zobaczy Ann. Dodawaj szybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa!!! Świetny :D Czekam na następny :D Nie mogę się doczekac jak zareaguje :D

    OdpowiedzUsuń